3 dni i 3 miesiące – moja terapia
Ostatnie 3 dni były dla mnie trudne, nawet bardzo trudne. Czy teraz tylko terapia?
Moje emocje wybuchły ze zdwojoną siła, ale nie te dające radość i uśmiech, tylko łzy, złość, niezrozumienie, smutek, żal i wewnętrzny ból. Czy coś się stało? Tak, ale stało się to wszystko w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Przez ten czas byłam silna z lekkimi trudniejszymi dniami. Radziłam sobie sama lub z pomocą przyjaciół, jednak mój organizm stwierdził, że to nie wystarczy. Musi odreagować! Teraz tak naprawdę schodzi ze mnie powietrze z ostatnich miesięcy i dni. Czy to normalne? U mnie tak, wiem, że tak mam. A Ty? Czy się z tym godzę? Muszę, ale nie chcę. Wolałabym śmiać się i uśmiechać do wszystkich zarażając pozytywną energią tak jak zawsze. A jak jest? Zamykam się w swoim świecie, nie mówię o tym nikomu oprócz aktualnego pisania, a to akurat moja terapia. 🙂 Ciało też odmawia posłuszeństwa od 3 dni walczę, żeby się nie rozchorować. Robienie dla siebie przyjemności nie pomaga, dbanie o fizyczną część mnie tylko kamufluje wszystko. Jaki mam na to sposób? Po prostu zaakceptować obecny stan, bo nigdy nie trwa wiecznie, choć tkwienie w tym sprawia, że ma się takie wrażenie. To zawsze mija. Może jutro to będzie ten nowy, lepszy dzień?
A co się takiego wydarzyło w ciągu 3 miesięcy?
Nie mówiąc wprost, podziękowano mi za współpracę po 4 latach mocnego angażowania się w projekt finansowy. Tak, to był strzał w ryj!!! Wywróciło się wszystko. Na szczęście inne obszary mojego życia były stabilne. A może jednak nie?
To co, wydawało mi się ułożone i to na czym bardzo mi zależało nagle nie było takie jak chciałam. 2 razy do tego wracałam oszukując siebie, że pójdę na kompromis. Wezmę połowę tego co chcę, Kurczowo się tego trzymałam. Czy było warto? Tak, bo poznałam siebie jeszcze bardziej, to czego chcę i nie. I wiesz co? Kiedy z tego zrezygnowałam, to nagle chciało do mnie wrócić, ale było już za późno. Przewrotność losu. A co jeśli napiszę, że weszłam w inny “projekt”, który wydawał mi się idealny? Taki wyczekiwany po wielu latach życia. Tak, to jest to!!! Jednak gdy się temu przyjrzałam okazało się, że widziałam tylko pozytywne strony, a nie całość. Znowu z bólem serca z tego zrezygnowałam. Nie było łatwo. Kiedy oczyściłam głowę i postanowiłam zmienić rzeczy, którymi się zajmowałam okazało się, że ktoś bardzo chce abym jednak do tego wróciła. Znowu było za późno. Ja już miałam inne cele i marzenia…
To tylko urywek 3 miesięcy…
Zmieniłam wtedy wszystko, dosłownie wszystko, co jesteś w stanie sobie wyobrazić. Zaczynam wszystko od nowa.
Świat nie jest tylko mój, otaczają mnie też inni ludzie. Ważne są dla mnie ich wyzwania czy trudne chwile. Wszystko to właśnie odreagowuję. Ich stan zdrowia, niemoc, sukcesy i porażki. Taka jestem. Emocje zawsze ponad wszystko. Cieszę się, że mogłam się z Tobą tym podzielić, bo mimo, że na co dzień tryskam energią i uśmiechem, to mam też drugą siebie, która wszystko odczuwa bardziej….
Niech moc będzie z Tobą. Pamiętaj wszystko jest po coś. 🙂
Zmiany, zmiany, zmiany…
Zawsze wszystko jest po coś… Sęk w tym, że często nie wiemy po co. Ale możemy się dowiedzieć, jeśli nauczymy się jak to się robi… Polecam książki: “Rozmowy z Bogiem” – to chyba najlepszy “rozwój osobisty” jaki czytałem…
Dziękuję, wiem, że to wszystko jest po coś. A po co, przekonam się w innym czasie. Dziękuję za polecenie i Twój komentarz. 🙂 Z książką na pewno się zapoznam.