Plany i marzenia…
Plany i marzenia…
Kiedyś myślałam, że jak się idzie na studia, to trzeba wszystko wiedzieć. Wiedzieć o swojej przyszłości. To nie było łatwe ale wybrałam drogę, którą chciałam iść. Realizowałam ją zgodnie z planem. Kierunek studiów wybierany sercem. Miałam wizję siebie zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.
Z czasem wszystko się zmieniło.
Musiałam podejmować trudne decyzje: czy robić to co kocham i ledwo wiązać koniec z końcem, czy pójść w odwrotną stronę. Wielokrotnie zmieniałam swoje cele i marzenia. Na początku miałam wyrzuty sumienia, bo przecież powinnam już wiedzieć czego chcę. Potem był okres przejściowy. Wiedziałam, że na niektóre zmiany mam jeszcze czas. Teraz przestaję myśleć o czymś, że coś jest na 100 %. Daję sobie przestrzeń na zmianę decyzji, poszukiwania swojej drogi. Nawet jeśli czegoś chcę na dzień dzisiejszy, to biorę pod uwagę, że za miesiąc, rok czy kilka lat ta wersja mnie może nie zgadzać się z poprzednią.
A czy Ty pozwalasz sobie na ZMIANY? Czy dajesz sobie wewnętrzne przyzwolenie na to, żeby czegoś spróbować? Na błędy, czy wrócenie do wcześniejszych decyzji, bo tamte jednak były lepsze?
Plany i marzenia? Realizujesz je? A może już to się spełniło? A co jeśli nie jesteś w tym miejscu, w którym chcesz?
Myślę sobie, że grunt to być na te zmiany otwartym. Nie zawsze jest łatwo, bo niektóre z nich są nieplanowane, a co za tym idzie, często niemile widziane.
Też miałam plany związane ze studiami. Po ich skończeniu stwierdziłam, że nie stać mnie na bycie na stażu. Nie miałam też wystarczającej pewności siebie, żeby ugryźć to z innej strony. W ogóle brak pewności siebie robi robotę za co byśmy się nie zabrali.
Doszłam obecnie do miejsca, w którym mogę wszystko. Trochę jak w tych ckliwych komediach romantycznych. Facet odszedł, praca odeszła i właściwie oprócz strachu o Nieletnią, mam wrażenie, że wszystko jest po coś. I nawet czuję lekkie podniecenie przed tymi zmianami, które mają nastąpić.
Planów mam mnóstwo. Póki co większość z nich będzie tylko planami, bo fizycznie się nie da ( biorę też poprawkę, że jak juz sie da, to mogę obrać nowy kurs). Do tego mam takie przemyślenie, że kobieta, która jest matką, w każdych okolicznościach da sobie radę. Po prostu nie ma innego wyjścia.
Przeczytałam ten komentarz już chyba z pięć razy i cały czas się zachwycam. Jest w tym tyle mądrości, prawdy i szczerości. Dziękuję, że się tu pojawiłaś. Brak pewności siebie… temat dla mnie osobiście niezwykle ważny, bo pamiętam jak wpływał na moje decyzje. Cudownie, że jesteś w momencie “mogę wszystko”, już czuję energię z tym związaną. Możesz powiedzieć coś więcej? Trzymam za Ciebie mocno kciuki, aby było tak jak chcesz, niezależnie jak często zmienisz kurs. Nie znam Cię, ale wiem, że jesteś wyjątkowa!